Po kilku dniach pojawiliśmy się z powrotem w hotelu. Wypaczone drzwi do łazienki cały czas się nie domykały, natomiast woda w basenie wydawała się cieplejsza. Nie namyślając postanowiłem skorzystać z ostatniej okazji do wykąpania się w tym roku. Okazało się, że nie będę pływał sam. Na basenie pojawiła się panienka topless w towarzystwie podstarzałego sponsora. Prężąc nagi biust ściągała spojrzenia coraz liczniejszych Turków.
Sponsor widocznie olewany przez panienkę- ostatecznie za w zamian za wycieczkę za 900 zł nie ma co wymagać - postanowił się popisać. Szczupak nie był zbyt udany a głośny plask uderzającego o powierzchnie wody brzuszydła sprawił, ze z hotelu wybiegł chef zaniepokojony co też się stało.
[P.G.: Ja natomiast, zamiast korzystać z okazji do kąpieli, udałam się na samotny spacer po Marmaris, który potwierdził w 100% moje wcześniejsze spostrzeżenia. Otóż w Turcji mam zwyczaj chodzić w chustce na głowie - chroni przed słońcem, a przy tym jest mile widziana przez miejscowych i zawsze spotyka się z pozytywnym oddźwiękiem. Tym razem, ponieważ byłam już spakowana i gotowa do podróży, wyszłam "w miasto" w stroju typowo europejskim, bez nakrycia głowy - czego skutki odczułam natychmiast. Wcześniej nie zaczepiał mnie absolutnie nikt; tym razem, w trakcie półgodzinnego spaceru zebrałam imponujący doprawdy bukiet propozycji wspólnego spędzenia wieczoru/nocy/tygodnia od gotowych świadczyć usługi wszelakie młodych Turków...]
W południe podjechał autokar, który miał nas zawieźć na lotnisko Dalaman.Żegnało nas stado tureckich żigolaków. Po minach siedzących w autokarze panienek widać było, że urlop był udany i będzie co wspominać w zimowe wieczory.[P.M.]