Wyspani (i najedzeni) w tak miłych okolicznościach przyrody, następnego dnia rano skierowaliśmy się do Tlos, jednego z najważniejszych miast starożytnej Licji, związanego z mitycznym Bellerofontem, herosem, który dosiadał ponoć skrzydlatego konia Pegaza. [Niestety Pegaza nie znaleźliśmy. przyp. P.M.]
To tylko jeden z licznych starożytnych zabytków, rozsianych po całym kraju; tak, jak wiele pozostałych, i ten zapisał się w naszej pamięci cechą charakterystyczną, która w tym akurat przypadku wydała nam się dość zabawna. Pomiędzy ruiny, należące niegdyś do dolnej części miasta, wkradło się niepostrzeżenie codzienne życie współczesnych tureckich wieśniaków – i tak, przechadzając się między ruinami, można tu natknąć się nie tylko na małe uprawne poletka, sady i winorośle: tu i ówdzie przechadzają się też dostojnie kury, gęsi i wszelkiego rodzaju fauna udomowiona. [ Przedzierają się przez zarośla, które opanowały Tlos mieliśmy okazję posilić się granatami i winogronami, które lekko zdziczałe kryły się wśród ruin. przyp. P.M.]